Jestesmy w Letici.
Jest to nieduze miasteczko polozone w dzungli nad Amazonka. Od reszty Kolumbi oddziela nas kilkaset kilometrow dzungli a polaczenie z reszta kraju mozliwe jest jedynie droga lotnicza.
W Letici glownym srodkiem transportu sa wszelkiego rodzaju motory i skutery. Oprocz tego sa moto-riksze, niewiele zoltych taksowek i troche samochodow. Centrum to skrzyzowanie kilku ulic w okolicach parku Santander, gdzie ruch jest jak w Rzymie :)
Nasza podroz z Cartageny liniami Aires przebiegla bardzo sprawnie, po 4 godzinach lotu (przesiadka w Bogocie) bylismy juz w Letici. Ze znalezieniem noclegu nie bylo zadnych problemow, jest tu duzo hoteli w roznych przedzialach cenowych wiec jest w czym wybierac. Odwiedzilismy kilka i w koncu zalogowalismy sie w Hotelu Divino Nino, na carretera 7 kilka przecznic od centrum.
Pierwszym naszym celem bylo zlokalizowanie portu i kupno biletow na jutro rano do Puerto Narino. Po krotkim bladzeniu i przejsciu przez targ owocowo - rybny dotarlismy do portu. Budki z biletami byly juz zamkniete wiec bilety kupimy jutro z ranca (otwieraja o 7.00).
W zwiazku z tym, ze port znajduje sie przy bocznym kanale doplywajacym do Amazonki a my chcielismy dotrzec nad sama rzeke musielismy zrobic sobie maly spacer. Z portu skierowalismy sie na prawo i po 10 minutach doszlismy do drogi prowadzacej do promu.
Szlo sie drewnianym pomostem (cos jakby molo) i dochodzilo sie prawie nad sama rzeke. Jest to o tyle ciekawe miejsce, ze spotykaja sie tu granice trzech krajow. Stoimy przy odprawie promowej w Kolumbii, kawalek dalej widac port w Brazylii a na drugim brzegu rzeki jest Peru.
Udalo nam sie tam zobacyc piekny zachod slonca.